Świeże bułki
Czy znalazłby się ktoś, kto nie lubi zapachu świeżego pieczywa? Wątpię. Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, mój tata wieczorem chodził do piekarni i przynosił pachnący, świeżo upieczony chleb. Zawsze razem z bratem dobieraliśmy się do chrupiących, jeszcze ciepłych piętek. Zdarzało się więc, że następnego dnia rano chleb, zamiast z jednej strony, był okrojony z dwóch. Teraz tej piekarni już nie ma, a ja wolę bułki – w końcu mają „piętkę” z każdej strony. I są bardziej chrupiące.
Najlepsze są te świeże, dopiero upieczone. Niestety w sklepach trudno na takie trafić, dlatego często piekę bułki sama. Największą zaletą takich domowych wypieków jest to, że możemy do nich dodać wszystko, co nam się zamarzy, i na co akurat mamy ochotę: zioła, ser, wędlinę, czy nawet warzywa – np. suszone pomidory. Nie mogę też nie wspomnieć o tym cudownym zapachu, który rozchodzi się po całym domu w czasie pieczenia. Chciałabym, żeby zapach świeżo wyjętych z piekarnika bułek i chleba zawsze kojarzył się mojemu synkowi z rodzinnym domem.
Dodaj komentarz